Ilekroć zamieszkuję w hotelu, do którego się wchodzi przez drzwi obrotowe, przypomina mi się scena z filmu Krzysztofa Krauzego Mój Nikifor. Gdy Nikifor prowadzony przez swojego opiekuna po raz pierwszy przechodzi kilkakrotnie przez obrotowe drzwi, bawiąc się jak dziecko. I mnie takie drzwi bawią, bym się rozkręcił, ale trzeba wyjść i zameldować się w hotelu. Po drodze można jeszcze unieść się windą, tam i z powrotem. I wreszcie poczuć się jak u siebie w domu.
W hotelu przez
drzwi obrotowe w końcu
trzeba wyjść a my się
rozkręcamy
Autor: Jerzy Hajduga