Szpitalna Droga Krzyżowa: Stacja I. Wyrok
Wyrok zapadł. Trzeba usunąć pierś. Przygląda się własnemu ciału.
Nie dowierza, że potrafi jeszcze objąć, przytulić. Nie dowierza, że
wokół niej tyle zmian pościeli. Obmywania, umywania.
Szczęśliwa, gdy pyta: co dalej, o Jezu?
Stacja II. Przyjęcie krzyża
Już w przedsionku kościoła na mój widok rozkładasz ręce.
Choćbym nie wiem jak chciał uklęknąć, na wiele sposobów,
czekasz aż odejdę.
Podchodzisz, stajesz tuż za mną.
Stacja III. Upadek pod krzyżem
Ręce już Mu opadają, jakby miał ich więcej niż dwie.
Nogi już Mu odmawiają posłuszeństwa, jakby miał
w głąb ziemi iść, ale nie.
Stacja IV. Matka
Rozwija się karta chorobowa. Nocą, gdy przechodzisz na palcach
od ściany do ściany, znowu bawię się w ciepło – zimno – gorąco.
Zdejmuję piżamę, zakładam drugą.
Już dobrze, zaufaj mamo, przecież potrafisz.
Stacja V. Szymon pomaga nieść krzyż
Z tego miejsca tyle wspomnień, rozgoszczenia uczuć.
Zakradamy się do ucha na jedno słowo, na dwa.
Skoro świt zamykam uchylone powieki. Niech spojrzy.
Zapyta. Tak blisko.
Stacja VI. Weronika ociera twarz
Siostro, wody.
Daj spokój, odpocznij. Jeszcze pod tobą łóżko nie wyschło.
Zdejmuję z suszarki prześcieradło, schnącą bieliznę, piżamy.
Budzę się.
Stacja VII. Upadek po raz drugi
… nogi już Mu odmawiają posłuszeństwa,
jakby miał w głąb ziemi iść, ale nie –
podźwignie się z ziemi.
Stacja VIII. Pocieszenie
Zosia siedzi przy łóżku i ma włosy uczesane w kucyki.
Dzisiaj przyjdą koledzy z podwórka.
Januszek bawi się swoimi palcami, wkłada je
do szklanki z wodą i wyciąga.
Słyszę: dlaczego ksiądz nie ma piżamy?
Wtedy nie patrzyłem im w oczy.
Teraz chciałbym pytać i pytać.
Stacja IX. Upadek po raz trzeci
… nogi już Mu odmawiają posłuszeństwa,
jakby miał w głąb ziemi iść, ale nie –
podźwignie się z ziemi,
podźwignie się w tobie.
Stacja X. Odarcie z szat
W szpitalnej sali pusta ramka.
Dziś nocą ktoś inny w mojej piżamie.
Ma oczy rozciągnięte w krzyż na całą ścianę.
Bóg jest miłością – powtarzam po cichu.
Coraz ciszej, ze strachu przed sobą.
Stacja XI. Przybity do krzyża
Ani ręki wyciągnąć, włosy poprawić.
Nieoczekiwanie, tak blisko.
O, Jezu przybity, już wiem co to znaczy.
Stacja XII. Śmierć
Nie ma szpitala bez kaplicy. Ta kobieta nie jest cmentarzem,
jej piersi nie są grobami. Spójrz, patrzy na nas oczami niemowląt.
Jestem tym trzecim, w spodenkach z niedopiętą szelką.
Pościel ktoś przyniósł, fartuch powiesił na klamce.
Stacja XIII. Zdjęty z krzyża
Jeszcze chwilę schnie na kaloryferze przepocona piżama.
Przyglądam się nogawkom i rękawom. Nie ze mnie.
Nic ze mnie.
Obok worek z bielizną, a ja i tak nie na wierzchu.
Osobno, w prześcieradle.
Zwisam jak skrawek papieru: imię, nazwisko.
Stacja XIV. Ciało złożone do grobu
Mgła na cmentarzu usuwa z pamięci groby.
Z zarysu drzew białe trumny. Mam pięć lat.
Wyciągnięte ręce w moją stronę.
Niech śpi – słyszę głos – niech śpi jak najdłużej.
TYTUŁ: Szpitalna Droga Krzyżowa
AUTOR: ks. Jerzy Hajduga
Drezdenko 2006–2016