Każdy z nowych utworów Hajdugi mógłby być mottem obszernego tekstu. A jednak te wiersze poruszają same w sobie. O tomach Zostań i takie twoje odchodzenie pisze Danuta Szulczyńska-Miłosz.
WSPÓŁISTNIENIE
W swoich ostatnich zbiorach wierszy (Zostań i takie twoje odchodzenie, 2022) poeta po raz kolejny podejmuje próbę pogodzenia ze sobą dwóch – wydawałoby się sprzecznych – zagadnień: miłości i śmierci. Podnosi tematy, które towarzyszą każdemu z nas od dnia narodzin, rządzą życiem, i dzięki którym świat porusza się do przodu w skokowym tempie.
Dlaczego pozornie sprzecznych? Bo śmierć bez miłości jest jedynie zakończeniem procesu, jakim jest życie, a miłość bez śmierci nie rozwinie skrzydeł poetom. Są ze sobą sprzężone, od siebie zależne i tak samo ważne. I dopiero ich współistnienie pozawala dostrzec rzeczy wzbogacone o nowy wymiar. To wymiar szczęścia i rozpaczy. Radości i bólu.
Nieprzypadkowo Hajduga pozwala sobie na oszczędność środków i na skrajny minimalizm. Autor wie, że to, o czym pisze, jest dla większości oczywiste. Każdy z utworów mógłby stanowić motto obszernego tekstu. I to właśnie dostajemy – myśl, która skłania do refleksji, zdania, które są nam bliskie, i do których każdy z nas mógłby dopisać własną historię. A jednak poruszają same w sobie.
ŻALE BEZPRZEDMIOTOWE?
Te wiersze poruszają, ponieważ z każdego z nich wybrzmiewa ogromna potrzeba wybaczenia, i to w kilku aspektach. Autor przede wszystkim próbuje wybaczyć matce, która odeszła, zostawiając za sobą pustkę i niedokończone życie. To oczywiście jest bezprzedmiotowy żal, jednak istniejący i silnie zakorzeniony. Osadzony jest w sercu poety na tyle mocno, że walka z rozsądkiem jest bezcelowa. Próbuje również wybaczyć Bogu, że taka była Jego wola. Nie wadzi się z Nim, ale nie chce się też utożsamiać z takim stanem rzeczy. Jednak najtrudniejszym zadaniem, z jakim mierzy się poeta, to wybaczenie samemu sobie. Pogodzenie się ze stratą, zaniechanie rozdrapywania ran, zaprzestanie myślenia o tym, czy mogło się zrobić więcej, zanim skończył się czas.
Minimalizm, o którym pisałam wcześniej, ma jeszcze inne znaczenie. Miłość syna do matki i ogromna za nią tęsknota pozwoliły dokonać poecie ważnego wyboru, który mógł wypływać z zasadniczego założenia. Przekaz poetycki, zwłaszcza ten, który dotyczy najbardziej osobistych uczuć, wiąże się z ryzykiem bycia niezrozumianym. Mnogość słów nie stanowi o ich wyczerpaniu, nie daje satysfakcjonującego zakończenia i nie oddaje wszystkiego. Lepiej jest więc pozostawić to odbiorcy. Dać sygnał, żeby czyjeś własne odczucia pozwoliły dopowiedzieć resztę, wpłynęły na pełnowartościowe odczytanie, które będzie nie tylko interpretacją – będzie wspólnym przeżywaniem.
Dzięki temu poeta w swoich utworach przekazał nam wszystko to, co ważne. Miłość i związany z nią ból. Śmierć i jej nieodwracalność. Wybaczenie, które nie nadchodzi, bo nie istnieje zrozumienie. Przede wszystkim dał nam szansę osobistego uczestnictwa w procesie tworzenia poprzez przywołanie własnych wspomnień i użycie słów, które są nam bliskie.
Hajduga podejmuje więc próbę spisania nieprzekładalnych na ludzką mowę wrażeń, dla których nie powstały jeszcze ich odpowiedniki.
Artystą jest ten, kto ufa sobie. I Hajduga taki jest. Autor wierzy w swój przekaz, w mądrość pojedynczych zdań, ufa też ludziom. Wierzy w ich miłość, rozum i w człowieczeństwo, jednak w słowach poety znajdujemy całe morze rozmaitych wątpliwości. Poza jedną – podobieństwem uczuć.
Księdzu Jerzemu dedykuję wiersz Tadeusza Różewicza Ale kto zobaczy z tomu Matka odchodzi. W jego wierszach także słychać: Zostań. Zostań, a wszystko będzie inaczej, bo takie twoje odchodzenie jest niekończącym się pasmem bólu.
Autorka: Danuta Szulczyńska-Miłosz
Źródło: „Pegaz Lubuski” nr 4/ 2022
[śródtytuły od red.]
Jerzy Hajduga, takie twoje odchodzenie, Tercja, Poznań 2022
Jerzy Hajduga, Zostań, Tercja, Poznań 2022