Coraz częściej zdarza się usłyszeć powiedzenie, że wśród tylu pięknych dzieł Bożych jedna rzecz się Panu Bogu nie udała – starość. Coraz głośniej mówimy, że w Polsce zaczyna gwałtownie przybywać starych ludzi. Nie są na to przygotowane ani służba zdrowia, ani domy opieki społecznej. A jak jest w Drezdenku?
Zdarza się coraz częściej usłyszeć powiedzenie, że wśród tylu pięknych dzieł Bożych jedna rzecz się Panu Bogu nie udała – starość. To powiedzenie słyszymy niejednokrotnie właśnie z ust ludzi starszych. Po co – pytają – ten długi czas starości, po co to życie? Ilu starszych ludzi mówi nam to samo: że czują się źle, że ich przyjaciele i znajomi już umarli, że dzieci, wnuki gdzieś za oceanem. A jeśli nawet nie za oceanem, to zapomnieli, nie odwiedzają, nie mają czasu. Zwykle pociesza ich ksiądz (sam tak czyniłem ostatnio z wizytą kolędową) słowami: Choćby dzieci zapomniały, Jezus jest z tobą. Kościół staje się dla nich jedynym miejscem spotkań, w którym najważniejszą osobą jest Jezus i nieodzywający się sąsiad zza ściany.
Coraz głośniej mówimy, że w Polsce zaczyna gwałtownie przybywać starych ludzi. Nie są na to przygotowane ani służba zdrowia, ani domy opieki społecznej. Starzeje się cała Europa, Japonia i Stany Zjednoczone. Tyle że tamte państwa są przygotowane na to zjawisko. Tam przede wszystkim działają kluby, w których starsi ludzie spotykają innych o podobnych problemach. Na Zachodzie organizacja takich miejsc to obowiązek każdego burmistrza. U nas wciąż pionierska robota, chociaż jest już coraz lepiej. A jak w Drezdenku?
W Drezdenku od lat działa Klub Seniora, od niedawna i coraz prężniej Uniwersytet Trzeciego Wieku. – Nie wiem, co by było, gdybym zaszyła się w domu – zastanawia się siedemdziesięcioletnia babcia Anna. – Pewnie walczyłabym z hałasującymi dziećmi na podwórku, jak sąsiad. No i bałabym się, co będzie, jeśli zachoruję. Czy ktoś mnie odwiedzi? Teraz wiem, że tak. Babcia Anna zaczyna dbać o swój wygląd zewnętrzny. Nosi przy sobie różaniec, ale również i telefon komórkowy. Jeszcze rok temu swoim wyglądem i stylem życia przypominała babcię „kościółkową”, dzisiaj to elegancka, zadbana kobieta.
Pamiętam spotkanie z babcią Anną na kolędzie. Wybierała się na bal. Miała tylko jeden problem: jak się ubrać? Poruszył ją bowiem widok naszych rodaków przybyłych z Niemiec. Zatrzymali się pewnego południa, by pójść do kościoła na niedzielną mszę św. Starsze panie ubrane były w spodnie, kolorowe bluzki, niektóre na nogach miały złote szpilki. Do tego jasne, tlenione włosy i zdecydowany makijaż. Podrygiwały w takt piosenek religijnych granych i śpiewanych przez dzieci. Widok żałosny. Babcia Anna wie, jak się ubrać i zachować. Spotyka koleżanki i kolegów w kościele, zaprasza ich na kursy i bale. Często powtarza, wzdychając: Co to będzie, jak ja się kiedyś zestarzeję…